wtorek, 26 lipca 2016

Wattpad

Wiem, że moze was to nie zaiteresowac bo to juz nie o Raurze, ale o kimś innym...
Ale zapraszam do czytania..
Mam nadzieje, że chociaz garstka odwiedzi "to coś" xD

Mój nick to Sashy29
i link: https://www.wattpad.com/user/Sashy29
ZAPRASZAM! ;D

Pozdrawiam,
Sashy ;3

poniedziałek, 16 maja 2016

Info

Zawaliłam..
Bądźmy szczerzy Raura już u mnie wygasła :c Niestety..
Wybaczcie.
Już nie pisze to tak jak kiedyś, nie jaram się TAK JAK KIEDYŚ.
Przepraszam.
Jeśli jeszcze chcecie czytać jakiekolwiek moje wypociny to zapraszam na coś innego co może się nie spodobać Wam, ale trudno...
https://www.wattpad.com/myworks/72019492-po-drugiej-stronie-miraculum
LUB
 https://www.wattpad.com/user/Sashy29
Dziękuję za to, że byliście :c

niedziela, 13 grudnia 2015

One-Shot ''Inne światło sławy'' cz.1

To dziś. Trzynasty stycznia dwa tysiące szesnastego roku. Dziś spotkam swoich fanów. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Spojrzałam w lusterko. Moje brązowe loki swobodnie opadały na ramiona. Odkręciłam letnią wodę w kranie i obmyłam twarz, a następnie wytarłam się w ręcznik. Na czerwono-białą szczoteczkę nałożyłam pastę. Delikatnymi kolistymi ruchami wyczyściłam zęby i popłukałam wodą moją jamę ustną. W odbiciu był już normalny człowiek, a nie zombie. Otworzyłam swój kuferek z kosmetykami. Na dzisiejszy dzień wybrałam czarne cienie i delikatny jasnoróżowy błyszczyk. Pomalowałam jedną powiekę i drugą, a po tym wykorzystałam błyszczyk. Do tego rzęsy posmarowałam czarnym tuszem. Idealnie. Wzięłam jeszcze tylko pojemniczek z pudrem i nałożyłam go lekko na moje blade policzki. Teraz jest świetnie. Opuściłam łazienkę. Udałam się do kolejnego pomieszczenia - garderoby. Rozejrzałam się po pokoju. Na przeciw mnie była wielka szafa wypełniona po brzegi ciuchami. Po prawej stały jeszcze nie rozpakowane kartony z przeprowadzki. Jeszcze kiedyś je rozpakuję... Po lewej natomiast była szafa obrotowa z butami. Ponad dwieście par. Na podłodze leżał jeszcze zestaw z wczoraj. Czerwona sukienka z czarnymi groszkami do kolan, czarne bolerko, czerwone koturny i rajtuzy. Skrzywiłam się na wczorajszy dzień. Nigdy więcej wywiadów dotyczących mojego kanału. Ten strach, gdy coś palniesz i nie wiesz jak to odkręcić. A jeśli zapytają o coś co tylko pogarsza sprawę, zaczynasz się śmiać i udajesz, że nie było pytania. Potrząsnęłam głową i schyliłam się bo podnieść rzeczy. Rozejrzałam się dookoła. Wzruszyłam ramionami i rzuciłam je w kąt. Jesteś inteligentna... Od razu trzeba było kopnąć je do rogu! Wypuściłam powietrze. Podeszłam do szafy i zaczęłam poszukiwania na dzień dzisiejszy. Nie ubiorę sukienki, co mnie bardzo cieszy, na spotkanie z fanami. To nie jest mój styl. Padło na fioletowe zwykłe spodnie, białą koszulkę z napisem 'Boom!', koszulę w czarno-różową kratę oraz czarne trampki. Zdjęłam piżamę i zastąpiłam ją wybranym zestawem. Oglądnęłam się w lustrze, które było na drzwiach szafy. Świetnie. Jestem gotowa. Wyszłam z garderoby i udałam się do salonu, kuchni i mojego miejsca do nagrywania w jednym. Włączyłam komputer. Poczekałam kilka sekund i wpisałam swoje hasło. Zanim wszystko mi się załaduję zrobię sobie kawy... Tak! To wręcz genialny pomysł! Udałam się do części z kuchnią, gdzie zaparzyłam sobie wcześniej wymieniony napój z mlekiem. Już po pierwszym łyku poczułam jak kofeina zaczyna działać. Tego mi było trzeba. Zadowolona wypiłam pół kubka i odstawiłam go. Nie będę jeść śniadania, bo zwyczajnie nie chce mi się go robić. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Na blacie leżała moja komórka, którą pewnie wczoraj tutaj zostawiłam. Odblokowałam telefon i z radością stwierdziłam, że zostało mi wystarczająco dużo baterii na dzisiejsze spotkanie. Postanowiłam napisać post na Facebook'u. Kliknęłam na odpowiednią ikonkę i już po chwili pisałam następujący post na mojej oficjalnej stronie: Czeeeeść! Jak się spało? Za chwilę na kanale filmik! Liczę na Waszą aktywność w postaci łapeczek i komentarzy! :D. Kliknęłam wyślij. Z powrotem udałam się do komputera. Wyłączyłam wszystkie reklamy, które zdążyły mi wyskoczyć i kliknęłam odpowiednią ikonkę z programem do nagrywania. Ledwo program się włączył, a ja nacisnęłam Record.
- Cześć kochani! Tym razem nie z grą ani vlogiem, tylko z informacją! Zapewne wiecie, że dzisiaj można się ze mną spotkać na YTAwards2016. Oprócz tego, że zrobię sobie z Wami miliony zdjęć to mam dla Was konkurs! Pod linkiem, który Wam się teraz wyświetla piszecie, dlaczego akurat chcecie się ze mną spotkać. Wybiorę trzech laureatów, którzy jeszcze dzisiaj spotkają się ze mną sam na sam! Liczę na Was! Macie czas do 16, czyli trzy godziny! Powodzenia i mam nadzieję, że do zobaczenia! Żegnajcie mordeczki! Boom! - krzyknęłam pod koniec i zasłoniłam dłonią kamerę. Wyłączyłam nagrywanie. Zaczęłam szybko wprowadzać poprawki. Dodałam link na samym dole filmu i odpowiednio to zmontowałam. Dodałam również muzykę w tle i zapowiedź, czyli tak zwane intro. Zadowolona zregenerowałam film i dodałam go na portal społecznościowy. Uśmiechnęłam się do ekranu. Za godzinkę będę z Wami..
***
Hey People!
Od razu mówię: Nie wiem czy to jest powrót, ale tak dawno nic nie dodawałam, że poczułam się źle...
Jest to One-Shot. Jak już się domyślacie jest o jutjuberach xD <-- jak to pisze mój przyjaciel.
Będą kolejne części. Nie wiem ile i co ile, ale postaram się dokończyć to co zaczęłam ;)
A tak wg sprawa związana z tym blogiem. Okazało się, że jak zawieszę tego bloga (którego rozdziałów nie odzyskałam) to na resztę moich blogów tracę wenę Ten blog jest sercem pozostałych...
Liczę, że to przeczytacie i w miarę możliwości skomentujecie.
Chcę wiedzieć czy jeszcze ktoś ze mną tutaj jest.
Pozdrawiam,
Sashy :*

czwartek, 17 września 2015

Informacja

Ostatnio nie pojawiały się nowe rozdziały.
Mam wytłumaczenie:
Telefon (iPhone), na którym pisałam upadł na podłogę i zbiła się szybka. Co za tym idzie? Zero czujności na dotyk. Nic. Kompletnie.
Nie mogę przegrać notatek, a mam do przodu tam co najmniej 7 rozdziałów.
A to wszystko przez durne sprzątanie ;-;.
Oddam telefon do serwisu. Nie wiem ile to potrwa, ale na ten czas zawieszam bloga :c
Przepraszam.
Mam nadzieję, że zrozumiecie i zostaniecie ze mną.
Pozdrawiam,
Sashy...

PS/ Aktywny jest mój blog TimeToGrowUp-Raura...

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 35

UWAGA CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. WYJĄTKOWO ROZDZIAŁ PISANY TYLKO O JEDNEJ ( I WYJĄTKOWO MEGA KRÓTKIEJ ) SCENIE Z PERSPEKTYWY NARRATORA.
*Narrator*
Ross położył Laurę na ziemi i zaczął mocnej napierać ustami na jej usta. Brunetka wydała z siebie cichy pomruk co bardziej zmotywowało blondyna do dalszych działań. Nie przestając jej całować zaczął błądzić dłońmi po jej rozgrzanym ciele. Jednak, gdy zaczął mu przeszkadzać materiał ubrań postanowił się z nim rozprawić. Odnalazł suwak od jej sukienki i zdecydowanym ruchem go odpiął. Laura wiedząc, że za chwile zostanie w samej bieliźnie postanowiła działać. Złapała za skrawek koszuli blondyna i pociągnęła go do góry tak, że blondyn pozostał bez koszulki. Gdy dziewczyna rozprawiała się z jego paskiem od spodni, on w tym samym czasie zaczął delikatnymi ruchami ściągać jej sukienkę, aż w końcu rzucił ją gdzieś w kąt jaskini. Brunetkę przeszły ciarki. Ale nie dlatego, że była prawie naga. Bała się tej chwili, która miała za chwilkę nastąpić. Pozbyła się spodni blondyna i jedyne co dzieliło ją do odkrycia jego męskości były bokserki. Ross pozbył się ich butów i zaczął ściągać zębami ramiączka od stanika Laury, a gdy materiał lekko odstawał od jej piersi po prostu go zerwał. Również majtki dziewczyny dołączyły do reszty garderoby Laury: na ziemię.  Spragniony blondyn zaczął robić dłońmi kółka wokół jej sutków, a językiem zostawiał mokre ślady na jej szyi. Dziewczyna po raz kolejny jęknęła. Laura nie chcąc dłużej czekać ściągnęła z chłopaka bokserki. Jej oczom ukazał się kolega blondyna. Ross nagle zaprzestał swoich czynności i położył się na plecach, a obok niego Laura.
- Co jest? - spytała.
- Nie wiem czy dobrze robimy...
- Aha.
- To nie tak. Ja nie chce Cię skrzywdzić. - Lynch spojrzał jej w oczy.
- Nigdy mnie nie skrzywdziłeś. - odpowiedziała i wpiła się w jego usta. Zadowolony chłopak mruknął z rozkoszy. Przeturlał się na Laurę tak, że teraz to on górował. Zaczął schodzić pocałunkami na szyje, dekolt, brzuch, aż do podbrzusza. Powędrował z powrotem do jej ust. Pocałował je, a następnie przesunął się po żuchwie do ucha i przygryzł jego płatek. Laura zgięła nogę w kolanie tak, że napierała na jego krocze. Zadowolony blondyn pocałował ostatni raz czoło dziewczyny po czym delikatnie w nią wszedł. Usłyszeli huk. Piorun. Niepewności, które ogarniały Ross'a i Laurę nagle się rozpłynęły. Oboje postanowili oddać się rozkoszy i pożądaniu. Ross zaczął wykonywać powolne, rytmicznej i delikatne ruchy. A z każdym kolejnym Lau wydawała z siebie cichy jęk. Objęła szyje blondyna i zatopiła dłonie w jego włosach. On zawisł nad nią opierając się łokciami pomiędzy jej głową, a czołem opierał się o jej czoło.
- Ross!
- Co jest?! - wystraszył się blondyn na krzyk brunetki.
- Nie przestawaj! - dodała szybko. Chłopak już nic nie mówiąc ponowił swoją zatrzymaną czynność. Zaczął przyspieszać. Na dworze zaczęły błyskać pioruny. Rozpętała się wichura. Laura wydała z siebie głośny krzyk, gdy blondyn pogłębił swoje ruchy. Wbiła swoje paznokcie mocniej w jego szyje. Ross wykonał ostatnie mocne pchnięcia. Z klatki piersiowej Ross'a i Laury wyleciały dwie iskierki, które uniosły się nad nimi i połączyły tworząc jedną pomarańczową gwiazdę. Kiedy blondyn wykonał ostatnie pchnięcie i doszedł w Laurze gwiazdka opadła prosto na brzuch brunetki. Blondyn opadł zmęczony obok zdyszanej dziewczyny i razem próbowali unormować swoje oddechy. Oboje uśmiechnęli się do siebie. Brunetka położyła głowę na mokrym torsie chłopaka, a swoimi rękami objęła jego klatkę piersiową. Lynch natomiast otoczył ramieniem nagie plecy Laury i przytulił twarz do jej spoconych włosów. Zapletli razem swoje nogi i odpłynęli w krainę snów.
***
Hey People!
Boże co to za badziewie ;-;
Tego tutaj nie było, jasne? xD
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem oraz przepraszam za brak rozdziału w tamtym tygodniu. Szkoła. xD
A do tego jestem tak mądra, że wirusa sobie wgrałam! xD
Ave ja!
A teraz pozwólcie, że zaleje was blaskiem mojej chwały! Ahh za dużo Juliana...
Czekam na hejty. xD
Pozdrawiam,
Sashy ♫

niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 34 Ta moja słodka morderczyni daje mi siłę do życia.


Rozdział zadedykowany dla odkrywców Evil'a. :D :
- Kinga R5er
- Killer
- Ann Lynch
- Patrycja-choclate Lynch
- Natalia Czuba
- Brylancik :*

*Laura*
Ała... Moja głowa. Gdzie ja jestem? I dlaczego ktoś mnie buja w te i wewte? Otworzyłam powoli oczy. Znajdowałam się na rękach Ross'a.
- Ross?.. Jak ja tu...
- Wydostałem Cię za pomocą magii. Niosę Cię od dwóch godzin i jesteśmy u celu. - przerwał mi i odpowiedział na wszystko pytania. Nawet na te, które nie zadałam. Dobry jest...
- Jak to u celu? - spytałam i zeskoczyłam z jego ramion. Kostkę też mam opatrzoną i mnie już nie boli. Znajdowaliśmy się w jaskini. Wodne przejście na suficie...
- Tu jest pięknie. - uśmiechnął się Ross.
- Będzie jeszcze piękniej jak odzyskasz pamięć. - zaśmiałam się. - podsadź mnie.
- Gdzie?
- Do sufitu. Muszę przejść przez tą stronę. - powiedziałam już na plecach blondyna. Wyciągnęłam rękę w stronę wody. Przeszedł mnie delikatny dreszcz. Stanęłam na silnych ramionach Ross'a i już w połowie przeszłam przez wodną taflę. Rękami złapałam się kamienia. Podciągnęłam się i byłam już po drugiej stronie. Tu jest przecudnie.. Pełno roślinności. Nigdzie nie ma wolnego obszaru. Wszędzie są kwiaty, bambusy, palmy, trawy i liany. Raj. Po prostu raj. Do tego jest jezioro z mostem. Woda jest fioletowo-granatowa! Obok mnie pojawił się Ross. Zdaje się, że jego reakcja była podobna do mojej. Szok. Dalej był wodospad, a na przeciw niego na skalniaku oblanym wodą małe wgłębienie. To chyba te centrum. Jesteśmy przy źródle TieTie...
- Tu jest wspaniale. Chodź. - blondyn pociągnął mnie w stronę źródła. Wyjęłam Księgę Magii. Przewróciłam na odpowiednia stronę i zaczęłam podawać instrukcje blondynowi.
- Masz z tego źródła za pomocą mocy wsiąść jedna, ale w miarę duża kropelkę. Taką żebyś mógł przełknąć.
- Już. - powiedział i pokazał mi wodna kulkę. Pokiwałam ze zrozumieniem głową.
- Kto jest dla Ciebie najważniejszą osoba? - spytałam. Obawiałam się odpowiedzi, ale raczej nie powinnam.
- Ty kotku. - uśmiechnął się i mnie pocałował. Awww... Słodko.
- W takim razie ja muszę zmieszać swoją łzę z Twoją kulą. - westchnęłam i zaczęłam przypominać sobie wszystkie smutne chwile. A szczególnie jedną... Z Ross'em. Moim Ross'em. Tym prawdziwym. Po moim policzku popłynęła łza. Chłopak to wykorzystał i zmieszał ją z wodą. Teraz tylko zaklęcie. Blondyn spojrzał na mnie.
- W tym wcieleniu zrobię to ostatni raz. Pamiętaj kocham Cię Lauro. Mimo wszystko. I to jak teraz się zachowuje świadczy o przyszłości. A ona nie będzie łatwa. Kocham Cię. - szepnął przybliżając się i ostatni raz mnie całując. Przytuliłam się do niego. Po moim odsunięciu się blondyn wziął do buzi i przełknął kroplę wody.
- Waterland Forget Dreams! - krzyknęłam. Nade mną i nad Ross'em pojawiły się ciemne chmury. Lynch zaczął się unosić, a gdy był metr nad ziemią jego ciało zaczęło świecić jak promienie słońca. Zerwał się silny wiatr. Moje włosy dosłownie były rozwiewane na wszystkie strony Świata. Chłopak zamknął oczy, a po chwili otworzył je. Były złote. Wokół niego zaczęły tryskać pioruny. Z jego serca wyszła złota iskra po czy zamieniając się w piorun uderzyła prosto w jego głowę. Upadł na ziemie, a wszystko wokół nas ustało. Ross wyczerpany podniósł się z ziemi i spojrzał na mnie.
- Gdzie jestem? Aha.. dobra wiem.. Zaczekaj.. O Boże co ja zrobiłem! Rocky i RyRy! Gdzie moje rodzeństwo muszę im to wytłumaczyć! Ja pieprze! Co ze mnie za brat!
- Rossy! - krzyknęłam szczęśliwa i podbiegając do niego wskoczyłam w ramiona i się przytuliłam. - tęskniłam za dawnym Tobą. - wyznałam mrucząc w jego ramię.
- Ja też Lauś.. - wyszeptał. Nagle ziemia zaczęła się trząść, a z nieba znikąd spadać głazy. - Uciekajmy! - krzyknął Ross i czarując taflę obronną zaczęliśmy biegiem kierować się w stronę wyjścia od źródła TieTie.
- Jak stad wyjść?! - krzyknęłam do Ross'a. Ledwo trzymałam się na nogach...
- Tak samo jak weszliśmy! - odkrzyknął mi. Wziął mnie na ręce i skoczył przed taflę wody. Byliśmy na drugiej stronie, lecz było tak samo jak tam. Wszystko się trzęsło.
- Nie wydostaniemy się..
- Lau zaufaj mi. - powiedział odstawiając mnie na ziemię. Nie wiedziałam co chce zrobić. Blondyn wyczarował pod sobą wodę, którą się otoczył. Można powiedzieć, że unosił się w ochronnej nieco spłaszczonej bance. Wyciągnął do mnie ręce. Chwyciłam je i po chwili tuliłam się do boku blondyna. Wyciągnął jedna rękę zaciskając dłoń w pięść do góry. Dla bezpieczeństwa złapałam się go mocniej.
- Co chcesz zrobić?
- Coś głupiego... - odpowiedział. (Deja vu? Riker+Van +wesołe miasteczko i kolejka? ~ aut.). Mogę przysiąc, że trzymałam się go bardzo mocno! Nawet on jeszcze objął mnie wolnym ramieniem. W jednej chwili wyrzuciło nas w górę rozwalając i przebijając się przez kilka warstw ziemi z Świata Magii. Nie wierze w to. Użył mocy siły by rozwalić ziemie... Kurcze to mój żywioł! Gdy byliśmy już na powierzchni i nic nam nie groziło odczepiłam się od Ross'a i podeszłam do dziury. Zaczęłam czarować by się zrosła.
- Co robisz? - spytał blondyn obejmując mnie od tyłu.
- Naprawiam mój żywioł... - powiedziałam mrużąc w jego stronę oczy.
- Sss... Przepraszam.
- Ehh.. - westchnęłam i skończyłam robić to co zaczęłam. Znaleźliśmy schronienie w jaskini. Tam wyczarowaliśmy sobie materace i się na ich położyliśmy. Wtuleni w siebie patrzyliśmy w sufit.
- Kocham Cię. - szepnął w moja stronę blondyn.
- A ja Ciebie. - odpowiedziałam mu takim samym tonem. Zbliżyliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. A każdy kolejny pocałunek robił się coraz bardziej namiętny.

*Ryland*
Jutro z samego rana wracają Ross i Laura, i to jutro są urodziny Ross'a. I nie tylko. Jest dużo tematów, które musimy wyjaśnić... Nowe moce. Pisanie piosenek. Księga Magii. Stracona Pamięć. Podobno Rocky był w myślach Laury i wie, że Ross odzyskał pamięć! Jestem bardzo szczęśliwy, że w końcu mój brat będzie w 100% wiedział kim jest. Kończymy właśnie dekorować nasz salon na urodziny Ross'a. Tak, tym razem w pomieszczeniu. Nie na zewnątrz. Rozpatrzyliśmy wszystkie za i przeciw. Uzgodniliśmy, że ta impreza jednak będzie w pomieszczeniu. Wszystko jest dobrze i prawie gotowe. No może oprócz jednego.. Savannah mnie cały czas omija.
- Co tam młody? - podszedł do mnie Riker. Blondyn był szczęśliwy z powodu powrotu Ross'a, ale też był na niego wkurzony za te piosenki.
- Ehh.. Skończyłem zgrywać piosenki. Myślisz, że nasz prezent się uda? - spytałem Riker'a.
- Na pewno. Założyłem już kanał na YT i zadzwoniłem do wytwórni. - odpowiedział mi z uśmiechem.
- To dobrze. A co u Ciebie i Van?
- Trzeba przyznać, że coraz lepiej. Ta moja słodka morderczyni daje mi siłę do życia.
- Morderczyni to ona jest...
- Tak. A Ratliff'owie się rozwijają pod względem małżeńskim. A niech tylko Ell coś zrobi Delly.
- No zrobi. Dziecko. - dostałem w łeb od Rik'a. - Ała!
- Masz za swoje. - zaśmiał się i odebrał ode mnie płytę. Koło nas z dekoracjami przeszła Savannah.
- Cześć Sav! - podniosłem rękę, ale brunetka tylko na mnie spojrzała i uciekła. Moja ręka opadła, a brat spojrzał na mnie współczująco.
- Poradzić Ci coś? - spytał. Pokiwałem głową, a w jego oczach ujrzałem iskierki szczęścia. - Walcz. Nawet gdyby droga była dziurawa i nie równa to musisz po niej jechać dalej byle na szczyt. Na szczycie znajdziesz klucz do jej serca. Coś co ceni sobie najbardziej.
- Ale co? - przerwałem mu.
- Na serio tego sam nie odkryłeś? - popatrzył na mnie zdziwiony. Wzruszyłem ramionami. - tajemniczość.
- To ma sens. Dzięki Riker! - przytuliłem się do brata. Ten jęknął.
- Nie rób siary. - oboje zaśmialiśmy się. Spojrzałem jeszcze raz na Sav. Muszę walczyć. A zacznę od teraz.
- Dziewczyny idziemy kupić Ross'owi prezent! - krzyknęła Vanessa. Zaraz po tym obok niej pojawiły się Alexa i Savannah. Rydel już miała prezent, więc pomagała piec tort Ratliff'owi. Powodzenia w kuchni...

*Vanessa*
Razem z dziewczynami weszłam do kolejnego sklepu. Ja i Savannah miałyśmy już dla blondyna prezent, ale Alexa nie mogła się na nic zdecydować.
- Kobieto weź coś w końcu. - powiedziała płaczliwie Sav.
- Daj mi się skupić. - warknęła blondynka i powróciła do szperania pomiędzy półkami. Ten dzień będzie jednym z najdłuższych dni. Chociaż nie. Jest już po 20.. To już zaczyna się noc, a ona jeszcze się nie zebrała. ,Chociaż wie czego szuka., Serio? To czemu tego nie znajdzie? ,Bo właśnie tego szuka?, A co szuka? Może będzie szybciej jak jej pomożemy? ,Słodka tajemnica., No weź! Pamiętaj, że nadal mam dostęp do patelni! ,Ugh... Sam jej pomogę., No i dobrze! Po kilku minutach blondynka w końcu znalazła to czego szukała. Gratuluje! Odlotowy prezent.
- Nareszcie! - sapnęłam w jej stronę. Ta tylko niewinnie się uśmiechnęła.
- Chodźmy na ciastko. - powiedziała pokazując na kawiarenkę. Spojrzałem na nią z Sav jednocześnie i obie wzruszyłyśmy ramionami. Udałyśmy się w stronę budynku. Wystrój w środku był bardzo miły i przytulny. Aż uśmiech wkradał się na twarz. Usiadłyśmy w jednym z wolnych boksów. Podeszła do nas kelnerka. Dość specyficzna.
- Dzień dobry w czym mogę służyć? - spytała przyjaźnie. Od razu się do niej uśmiechnęłam.
- Ja poproszę sernik i cappuccino. - powiedziałam oddając jej kartę. Różowo włosa zapisała moje zamówienie w notesie i odebrała kartę.
- Ja poproszę jabłecznik i mokkę. - powiedziała Alexa, a kelnerka zrobiła z nią to samo co ze mną.
- A ja bym chciała ciasto francuskie i late macchiato. - uśmiechnęła się Savannah i oddała kartę. Kelnerka odeszła, a my zaczęliśmy rozmawiać.
- Co tam u ciebie młoda? Jak się trzymasz? - spytałam.
- Fatalnie. Unikam RyRy'ego. - odpowiedziała smętnie.
- Dlaczego? - spytała Alx.
- Sama nie wiem. Może się zawstydziłam tym ci zrobił. Choć w tamtej chwili czułam się wspaniale i chciałam dopiec tej rudej małpie. - wzruszyła ramionami.
- To nie jest zawstydzenie... - zaczęła blondynka, a ja za nią dokończyłam.
- Ty się zakochałaś!
- Ja? - zdziwiła się.
- A kto, ja? - odpowiedziała jej pytaniem Down.
- Wiesz ty i Rocky... - zaczęłam, ale blondynka szybko zasłoniła mi twarz dłonią.
- Pasujecie do siebie. - mrugnęła do niej Savannah. Blondynka burknęła coś pod nosem.
- Zamknijcie się. - powiedziała już głośniej, a ja i brunetka zaczęliśmy się śmiać. Podeszła do nas ta nietypowa kelnerka i wręczyła nam nasze zamówienia. Pożyczyła smacznego i powiedziała cenę. Trzeba przyznać, że drogo to tu nie jest. Za trzy ciasta i kawy opłaca się wydać 35$. Razem delektowałyśmy się spokojem i w milczeniu spożyłyśmy nasze zamówienie.

*Rocky*
- No chyba raczej nie. - odmówiłem, gdy Rydel i Ellington namawiali mnie na spotkanie z Alexą.
- Ale ja to przecież widzę! - Delly posłała ten swój wzrok w moją stronę. Przekręciłem oczami.
- I co z tego?
- Pasujecie do siebie. - uśmiechnął się do mnie brunet.
- Ciasto. - mruknąłem.
- Dobra niech się te ciasto robi. Ale dlaczego jej nie zaprosisz? - zignorowała mnie blondynka.
- Bo nie? - odpowiedziałem jej pytaniem.
- On się cyka. Tak! Boisz się! - zaczął Ratliff.
- Wcale, że nie... I ciasto.
- Daj temu ciastu spokój! Boisz się! - krzyczał Ell. Walnąłem się otwarta dłonią w twarz.
- Nie jestem na to gotowy!
- A jak Ci dam paczkę żelków i to tych najdroższych? - spytała siostra przebiegle się uśmiechając.
- A niech tylko Wam się dziecko urodzi to je tak wyszkolę, że Wam kopara opadnie. Będzie ono pogromcą wścibskiej rodziny. - warknąłem.
- Czyli podejmujesz się wyzwania? - spytała ponownie. Lubię Alexę. I to bardzo, ale wątpię, że ona chciałaby się umówić z takim debilem jak ja. Co prawda mogę czytać w jej myślach i wszystko widzieć, i słyszeć, ale, i tak niektóre treści są jakby za mgłą. Normalnie idzie echo i koniec. Chociaż.. Może się z nią umowie. Raz się żyje? No może i tu żyje się wiecznie. Życie jest okrutne a nigdy się nie kończy.. (kolejne Deja vu? Rozdział 21. Powiedzenie wypowiedziane przez Alexę? ~ aut.).
- Okey. Zaproszę ją na spotkanie. Ciasto...
- Tak! - krzyknęli na raz.
- Co ty masz z tym ciastem? - spytała Rydel.
- Ciasto... - zacząłem, ale przerwał mi Ell.
- Ciasto będzie na jutro.
- No chyba nie. - mruknąłem. Oni spojrzeli na mnie nie rozumiejąc.
- Ciasto. - pokazałem i na piekarnik. Rydel gorączkowo zaczęła wyjmować jedną z warstw tortu dla Ross'a, która aktualnie była spalona.
- Nie mogłeś wcześniej?! - spytała z pretensjami Rydel. Skapitulowałem i udałem się robić poprawki w nie dokończonym wystroju zostawiając dwójkę, która czarami próbowała uratować spaleniznę. Powodzenia.
***
Hey People!
Jak leci?
Sashy jeszcze dziś zmienia nazwisko xD Damn Damn Daaamn. Już nie będę Sashy Blog.. ;-; Będę Sashy coś xD.
Otóż mam konto na takiej grze. Lorax Mice. Nazywam się Enigma i byłabym szczęśliwa, gdyby ktoś grał w tą durną grę ze mną xD. Można mnie znaleźć na /room 1. :P Często. Np. będę jutro o 13. Dla chętnych. ;)
Kinga ja wiem, że przez Ciebie oni zgadli kim jest Evil. xD
A TERAZ JAKIE JEST JEGO IMIĘ? xD Pojawiało się w moim blogu :3
Zabiję. Ale dobra, bo pomocników jeszcze nie znają xD.
Zapraszam do skomentowania i czytania mojego bloga: TimeToGrowUp - Raura.
Pozdrawiam,
Sashy ♫

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 33 ZAPOMNIJ! Nigdy nie oddam się w ręce osoby, której nie kocham!


*Savannah*
Byłam ubrana w czarną spódniczkę i biały top. Na topie miałam zarzuconą jeansową kurtkę. Za buty służyły mi dziś koturny koloru szarego. Do tego miałam srebrne kolczyki, bransoletkę z serduszkiem oraz naszyjnik. Włosy były w nieładzie, usta pomalowane lekko brzoskwiniowym błyszczykiem, powieki pomalowane kreskami i odrobina pudru na policzkach. Całości dopełniały brzoskwiniowe perfumy. Byłam gotowa na "randkę" z Ryland'em. Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju, a po chwili wszedł przez nie Ryland. Ubrany był w białą koszulę, ciemne jeansy, czarne conversy oraz skórzaną kurtkę. Włosy miał w nieładzie. Całości dopełniały jego perfumy. Nie wiem jaki to zapach.
- Punkt za punktualność. - powiedziałam po czym zabrałam swoją torebkę z ważnymi rzeczami i wyszliśmy na zewnątrz.
- Masz jakieś szczególne życzenia co do dzisiejszego dnia? - spytał spoglądając w moją stronę.
- Organizacja minus dwa.
- Ej! - zaśmiał się, a ja wraz z nim. Może wcale nie jest taki bezuczuciowy za jakiego się podaje. Nagle podbiegła do nas jakaś wysoka rudowłosa dziewczyna. A raczej nie do nas tylko do RyRy'ego.
- Ooo! Poznajesz mnie? To ja! Twoja dziewczyna! - zaczęła się drzeć i piszczeć. Matko szacunku trochę!
- Wiewióra... - szepnął brunet i złapał mnie za rękę. - Pomyliłaś mnie z Ross'em, który jest zajęty podobnie jak ja. Poznaj moją dziewczynę Savannah.
- Że co?! - krzyknęłam razem z rudą.
- Kotku to ja! Suzan!
- Mam dziewczynę!
- Wyrażałam na to zgodę? - wtrąciłam się.
- Nie jesteście razem! To widać! Żądam dowodów! - zaczęła upierać się ta cała Suzan. Spojrzałam na Ryland'a. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Przekręciłam niezauważalnie oczami i przytuliłam się do jego boku.
- Nie musimy Ci nic udowadniać. Pogódź się z tym. - powiedziałam delikatnie, ale coś czuje że to tylko chwilowe.
- Zamknij ryja! Z Tobą gadam?! - wydarła się na mnie.
- Słuchaj szmato... - szybko przerwał mi RyRy.
- Nie będziesz tak odnosić się do mojej dziewczyny!
- Nie jesteście razem!
- Nie?! To patrz! - zanim zdążyłam zareagować brunet pocałował mnie centralnie w usta. Jest to drugi raz, gdy się całujemy, a przynajmniej tak sądzę. Mmm... Jak człowiek, który tak bez życia wyraża się o uczuciach może tak wspaniale całować?! To niezgodne z rzeczywistością. Zarzuciłam mu ręce na szyje i mocniej do niego przyległam podobnie jak on do mnie. Przez lekko uchylona powieki zauważyłam jak nadęta lalunia odchodzi. I bardzo dobrze!

*Laura*
Znajdowaliśmy się aktualnie na samym dole tego przeklętego podziemia. A prostując szliśmy przez wąski i długi korytarz. Czemu on w ogóle się nie kończy?
- Ile już idziemy? - spytałam przyspieszając kroku.
- Będzie kilka godzin, a co? - spytał będąc za mną. Przekręciłam oczami.
- Po prostu chce wyjść. - po moim zdaniu nastała cisza. Nie była jakaś krepująca. Była przyjemna. Do czasu... Idąc do przodu nie zauważyłam jednej wyróżniającej się płytki w podłodze. Stanęłam na nią, a pode mną powstała zapadnia. Zanim blondyn zareagował i mnie złapał byłam już w dziurze. A do tego cholernie boli mnie kostka! Syknęłam z bólu.
- Lau! Nic Ci nie jest?! - krzyczał blondyn z góry. Widziałam tylko przebłysk jego blond czupryny. Jest tak głęboko i ciemno.. czy zaczynam słabnąć?
- Ja...! Chyba coś z noga sobie zrobiłam! - odkrzyknęłam mu. Spojrzałem na materiał moich spodni. Poszarpany, super. Czuć ten sarkazm? No pewnie, że tak.
- Schodzę do Ciebie!
- Nie! - aż sama zaskoczyłam siebie tak nagłą odpowiedzią. Była nawet aż za szybko. - Wydostane się za pomocą magii! - do krzyknęłam.
- Jak chcesz! Ale mogę ci pomóc! - usłyszałam jego krzyk.
- Dam radę! - szczerze? Sama w to wątpię. Skierowałam swoja dłoń najpierw na kostkę. Chciałam założyć w ten sposób bandaż na nogę. Robiłam się coraz bardziej słaba... Tutaj powietrza nie ma?!
- Lau! Co jest?! - usłyszałam krzyk Ross'a.
- Miejsce odporne na magię! Nie mo... - przerwałam swój krzyk, bo moją uwagę przykuła następująca rzecz: 10 słupów... Nie... To się nie dzieje naprawdę. To mój największy koszmar... Nie!
- Lau?!
- Ross!!! Pomocy! - po tym od razu zemdlałam.

" - Ty nic nie rozumiesz? To jest zemsta! Nieosiągalna dziewczynka musi w końcu zasmakować zakazanego owocu. Gdyby tylko nie oni...
- Kim ty jesteś? I jak to możliwe, że z tobą rozmawiam?
- Znudziły mi się listy, ale możliwe, że jeszcze nie raz o mnie usłyszysz.
- Evil...
- Naturalnie skarbie. Płacz krwią? Czarna łza? Ślub? Urocze... Obserwuje Was wszystkich. Codziennie. To jest jak dobra komedia.
- Czego chcesz?!
- Ciebie...
- ZAPOMNIJ! Nigdy nie oddam się w ręce osoby, której nie kocham!
- Kiedyś mówiłaś inaczej!
- Nie wiem kim jesteś! Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju!
- Oh... Lusia... Naprawdę mnie nie poznajesz?
- To ty...
- No i proszę! Gratulacje! Nie będę litosny. Twój blondynek pożałuje. Szkoda ze stracił pamięć... Wolałem ciebie, ale na tym też skorzystam.
- Czyli to ty...
- Wszystko.
- Te wypadki, krwinki, wesołe miasteczko, listy, sny... To ty?! Ty bezduszny, egoistyczny idioto!!!
- Do zobaczenia..."

*Alexa*
Po domu rozniósł się huk zamykanych drzwi. Przez nie wbiegła zapłakana Savannah. Pobiegła po schodach prosto do swojego pokoju. Natomiast za nią wbiegł Ryland, który miał na ustach jasny połysk. Jakby błyszczyka. Czy to możliwe, że on i Sav... O matko!
- Rooooockyyyyyy! - krzyknęłam i zaczęłam biec przed siebie w stronę kuchni. Niestety wpadłam w wejściu na bruneta.
- Pali się? - zaśmiał się trzymając mnie za ramiona.
- Rylannah się całowała!
- Co?! - chłopak stracił grawitacje w nogach i spadł na podłogę co spowodowało, że położył się prosto na mnie. Obok nas przeszła Vanessa i Rydel.
- Na dzieci jeszcze pora... - zaśmiała się Ryd.
- A jak tam noc poślubna pani Ratliff? - dogryzłam jej, a ona się zarumieniła.
- Ja też słyszałam dziwne odgłosy... - przyznała Vanessa.
- Zdaje Ci się. - powiedziała szybko Delly i weszła do kuchni.
- Ale to prawda! - krzyczała za nią Van. Brunetka również zniknęła za drzwiami.
- Dusisz mnie. - powiedziałam próbując złapać oddech pod ciałem Rocky'ego.
- Serio? - zrobił brewki. Obrócił się tak, że to teraz ja leżałam na nim.
- Teraz tylko gorzej. - wstałam z niego i pobiegłam do Savanny. Jednak przed drzwiami się zatrzymałam. Słyszałam jak rozmawiała z Ryland'em. Nie ładnie podsłuchiwać, ale... Użyłam zaklęcia na niewidzialność i wślizgnęłam się do pokoju brunetki.
- Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyczała brunetka płacząc.
- Nie miałem innego wyjścia! - w podobnym stanie był brunet.
- A nie mogłeś dać sobie spokoju!
- Ale chciała dowodów!
- Trzeba było nie dawać jej dowodów tylko powiedzieć prawdę!
- Co powiedzieć?! Przepraszam, ale, że masz problemy z moim bratem to nie moja sprawa, a ja jestem na wkręconej randce z kuzynką Laury tej której tak nie lubisz? Przecież od razu by cię zabiła!
- Lepsze by było to niż całowanie się! Z resztą mnie zabić nie można!
- Może i nie można, ale są na takie coś sposoby w świecie magii! Jak komuś się znudzi nieśmiertelność można w mgnieniu oka stracić życie za pomocą mikstury!
- Może i bym takie coś wykupiła!
- Ale nie masz wstępu do Świata Magii!
- A od czego jest Magiczne Allegro?! (Oj Sashy za dużo reklamy Allegro xD ~ aut.)
- Przestań!
- Nie schodź z tematu! Pocałowałeś mnie!
- I było dobrze dopóki się nie zerwałaś!
- Bo nie mogłam tego kontynuować!
- A to niby dlaczego?!
- Bo Cię kocham, a ty mnie nie! - krzyknęła, a po tym zdaniu nastała cisza. Ona go kocha?... Nie żartuje? ,To nie żart. To prawda., A skąd to wiesz? ,Siedzę w wszystkich myślach. Ale niektórych lepiej nie ujawniać., Aha... A wiesz może co u Laury? ,Ostatnio było dobrze. Nie wie tylko co tu się dzieje, a teraz nie mogę się z nią połączyć. Ona śni., przecież możesz być w snach.. Możesz brać w nich udział i w ogóle. Potrafisz przecież! ,Ale ten sen.. Nie mogę. Jest zakazany. Wyjaśnimy to jak Laura odzyska przytomność albo wróci. Niedługo urodziny Ross'a i to trzeba też zaplanować., Dobrze. Wróciłam do oglądania Rylanda i Savannah. Patrzyli na siebie. Sav była załzawiona i smutna, a RyRy zaskoczony i szczęśliwy? Dziwne...
- Ty mnie kochasz? - spytał i uśmiechnął się lekko.
- Teraz to nie ma znaczenia. Ty mnie spostrzegasz jako kuzynkę Lau i koleżankę. Lepiej już wyjdź..
- Ale Sav...
- Wyjdź! - krzyknęła z płaczem. Brunet spuścił głowę i skierował się do wyjścia, ale będąc przy drzwiach zawrócił i przyciągając do siebie Hudson pocałował ją. Awww... Chłopak oderwał się od niej i ostatni raz cmoknął w usta. Oddalił się i był przy drzwiach, gdy Sav szepnęła.
- Dziękuje..
- Możesz na mnie liczyć... - odpowiedział jej i się do siebie uśmiechnęli. Gdy brunet całkowicie wyszedł z pokoju zdjęłam czapkę niewidkę i od razu przytuliłam Savannah. Dziewczyna jakby wiedziała, że tu byłam po prostu wtuliła się we mnie i bez zbędnych pytań usnęła mi w ramionach.
***
Hey People!
Nie wiem co ja takiego mam w tej głowie, ale właśnie wyobrażam sobie Magiczne Allegro xD.
Kochane moje komentatorki. Jak czytam Wasze komentarze to mam taki SMILE xD i tak czasami się śmieję, że po lekarza dzwonią (czyli krzyczą na mnie bym się uspokoiła, bo inaczej mnie do szpitala zawiozą xD)
A TERAZ TAKI KONKURSIK.
KOLEJNY ROZDZIAŁ ZOSTANIE ZADEDYKOWANY DLA OSOBY, BĄDŹ OSÓB, KTÓRE ZGADNĄ KIM JEST EVIL!
Macie All Tydzień :D
Ja lecę. Jeszcze dziś muszę dodać jakieś 2 rozdziały xD.
Pozdrawiam,
Sashy ♫